Okazuje się, że urządzenia firmy Apple (iPhone, iPad oraz Mac) są narażone na wyciek danych użytkowników z kont Google przez dziurę w przeglądarce Safari. Problem jest na tyle poważny, że od kilku miesięcy nie pojawiła się aktualizacja poprawiająca bezpieczeństwo.
Korzystając ze sprzętu firmy Apple jesteśmy zmuszeni do korzystania z przeglądarki Safari. Nie jest to problem, ponieważ działa ona sprawnie i wielu użytkowników nie wyobraża sobie bez niej korzystania z Internetu. O ile na komputerach Mac możemy skorzystać z produktów konkurencyjnych i będą one niezależne od bazowej przeglądarki, tak na iPhone oraz iPad niestety nie jest to możliwe. Wszystkie przeglądarki zewnętrzne bazują na autorskiej Safari firmy Apple. To też sprawia, że problem z wyciekiem danych dotyczy wszystkich użytkowników urządzeń Apple, którzy logują się do kont Google.
Na c,ym polega problem z zabezpieczeniami przeglądarki Safari od Apple? Otóż exploit, za pośrednictwem stron o odpowiednim zakodowaniu, wykorzystuje dziurę w systemie zabezpieczeń, która pozwala dotrzeć do historii przeglądania oraz wyciągnąć dane z kont Google użytkowników. Zaczyna się niewinnie od zdjęcia profilowego czy nazwy, ale w połączeniu z historią przeglądania w sieci może zostać upubliczniony pełny profil użytkownika, a wraz z tym informacje, którymi niekoniecznie chcemy się dzielić z całym światem. Takie dane mogą zostać później odsprzedane do różnych firm, jako profile z preferencjami zakupowymi czy zwyczajowymi.
Jak się przed tym chronić? Konieczne jest wypuszczenie poprawki naprawiającej błąd w Safari 15, jednak Apple nie wydało jeszcze żadnego komunikatu w tej sprawie i tak naprawdę oficjalnie nie poczyniono żadnych kroków. Sprawa ujrzała światło dzienne już w listopadzie 2021 roku i wciąż czekamy na konkretne działania ze strony Apple. Mamy nadzieję, że nastąpi to odpowiednio szybko, zanim niepowołane osoby wejdą w posiadanie danych o tysiącach, a być może o milionach użytkowników. Zalecane byłoby, aby do momentu wypuszczenia aktualizacji szczególnie uważać na to jakie strony odwiedzamy.
Źródło: 9to5Mac